
Co w Twoim życiu pozbawia cię iskry życiowego ognia? Jeśli jesteś wypalonym pracownikiem, rodzicem, studentem - jak do tego doszło?
Wypalić może się zapałka - bardzo szybko. Sama nie może dać sobie ognia, zapala się od uderzenia, wybucha, daje troszkę światła i ciepła i będąc dość suchą, wątłą strukturą, pozbawioną zasobów - szybko dogasa, a struktura budowy jej główki sprawia że dogasa szybko - tak samo jak się zapaliła.
Ognisko wprawdzie pali się i świeci dłużej, korzystając ze swoich zasobów w postaci grubych drew, które rosły wystarczająco długo, ale również samo się nie zapali, a czasem nawet bywa trudne do rozpalenia. Daje dużo ciepła i dużo dymu. Bywa, że ratuje życie i daje pokarm, a bywa, że zatruwa okolicę. Szczególnie gdy nie jest dobrze przygotowane. Po czasie, szczególnie nieopiekowane - gaśnie.
A takie Słońce. Rozświetla się samo z siebie - z własnej natury, samonapędza się, mając jakieś oddziaływania z innymi obiektami, na przykład podtrzymując życie na malutkiej w porównaniu do siebie i w pełni zależnej Ziemi, ale i będąc utrzymywanym przez inne wielkie gwiazdy w ich własnym układzie. Przewidywane 15 miliardów lat życia słońca śmiało można uznać za prawie-wieczność odwołując się do czasu trwania życia ludzkiego.
Czy masz gdzieś w sobie możliwość rozświetlania, rozgrzewania się, napędzania samego siebie płynącą z własnej natury? Tworzenia własnej energii? Jeśli nie, albo jeśli robisz to na siłę - czy zawsze tak miałeś? Już jako kilkuletnie dziecko z takim trudem napędzałeś się do biegania, cieszenia się, poznawania świata, zabawy? A jeśli masz tak od jakiegoś czasu - co się stało po drodze? Może czas uważnie i z czułością przyjrzeć się Twojemu świeceniu i zaopiekować się sobą?