
Przyprawy i zioła
W kuchni trudno się bez nich obejść, umilają podróże bo gdziekolwiek nie pojechać cieszą innymi zapachami, w innych kombinacjach. Leczą, koją, dopełniają smaku.
A w życiu? Czy nie jest tak samo, że dopełnienie codzienności to zwykle coś małego, ale kluczowego by codziennosć była przyjemna? I tak samo jak z ziołami - może nawet nie tak trudno jest ich użyć, ale czasem w pośpiechu o tym zapominamy. A to tak, jak zaspokajać się niedoprawioną potrawą... Może i w porządku i wystarczy, ale jednym ruchem można z prostego dania zrobić przyjemne dla nosa, podniebienia i oka pyszności, więc czemu tego nie zrobić?
Zwykły poranek, a poranek z przytulasem do kochanej osoby - ludzkiej czy zwierzęcej.
Zwykłe "dzień dobry" w windzie, a "dzień dobry" z życzliwym spojrzeniem i uśmiechem.
Zwykłe zakupy, a zakupy zakończone prostym "Dziękuję. Dobrego dnia dla Pani"
Zwykła droga z pracy do domu, a droga z zauważeniem filozofa-kawki przechylającej główkę jakby badała behawiorystykę ludzką z pozycji eksperta.
Zwykła rozmowa, a rozmowa pełna zaciekawienia się sobą wzajemnie.
Zwykła jazda metrem, a jazda metrem z zauważeniem tych uroczo zachwyconych jazdą małych dzieci, dla których to najlepsza wyprawa tego miesiąca bo "oooo mamo! Jak czuć w cialku że szybko jedziemy!"
Żyjesz przyprawionym życiem, czy raczej wolisz nie używać ziół? A może trudno Ci tak na to patrzeć? I na siebie jako osobę, która ma albo mogłaby mieć na to swoje smakowanie życia ogromny wpływ? Co do Ciebie przychodzi w kontakcie z tym tematem i jak go doświadczasz?