
Ach ile frustracji idzie czasami z rozwoju, ze zdrowienia, z widzenia swojego życia jako procesu który zaczął się jak się urodziłeś a skończy się śmiercią.
Ta frustracja rodzi się chyba z nieakceptacji, prawda? Czasami aż człowieka zawiść i zazdrość przepełnia jak widzi że ktoś inny umie już coś co my od lat próbujemy wypracować a nie jesteśmy jeszcze w stanie. I to może dotyczyć wszelkich sfer życia. Finansów, pracy, rodzicielstwa, rozwoju duchowego, psychicznego, zdrowia fizycznego, relacji...
A jakby tak usiąść dziś ze sobą i pobyć ze zdaniem "Rozwijam się w swoim tempie". Swoim. Nie czyimś. Rozwijam się - nie zawsze tylko stawiając kroki do góry, ale i zatrzymując się by w czymś pobyć, cofając się aby do czegoś wrócić czy coś odnaleźć, albo po prostu aby odpocząć, stawiając małe lub duże szybkie lub wolne kroki na drodze, którą przecież wszyscy idziemy cały czas. W jakimś kierunku. Ku wypełnieniu naszych żyć, danego nam czasu. Tak lub inaczej.
Widziałeś kiedyś żeby jabłoń wrzeszczała na nasionko pod ziemią aby szybciej i szerzej rozwijało korzenie i wypuszczało bardziej błyszczące liście? Ja nie. Widziała za to takich rodziców. Ludzie to jednak dość dziwne stworzenia ;)
Może możesz być tak po prostu. I rozwijać się tak po prostu - w swoim tempie. Jakiekolwiek ono jest, jakiekolwiek potrzebujesz aby było. Jakie to dla Ciebie jest pobyć sobie z tą perspektywą?