
Nie uniesiesz całego świata. Kiedy czujesz, że od tego ciężaru pęka Ci kręgosłup - czemu dalej go niesiesz? Może ze strachu? Przecież może kręcić się sam, swoją siłą przyciągając i odpychając co trzeba. Wierzysz w jego siłę i sprawczość?
Widziałam wiele relacji w których wsparcie od kogoś bliskiego było tym, co jak iskierka rozpalała płomień, za dotknięciem pozwalała kręcić się swoimi siłami. To są zdrowe relacje, kochających siebie i innych ludzi. Jednocześnie poznałam ogromnie dużo współczesnych Atlasów, którzy swoje życia skupiali na podtrzymywaniu światów kogoś innego, kto zupełnie nie chciał kręcić się i utrzymywać przy życiodajnych siłach sam, wybierając samozniszczenie i obarczając kogoś tym, aby zmusił go do zostania przy życiu. Atlasi ratują, nie widząc jak z czasem ich własny świat schnie bez ich uwagi. Jak sami coraz bardziej się wyniszczają, stając się kolejnymi światami podtrzymywanymi przez kolejnych Atlasów. Nie da się trzymać czyjegoś świata na barkach i podtrzymywać w dobrostanie, kiedy sam nie wkłada w to dwójkę siły, bez szkody dla swojego świata - siebie, rodziny, zdrowia.
Również dlatego istnieje profesjonalne wsparcie - psychologowie, psychoterapeuci, psychiatrzy, farmakologia, szpitale. Jestem jego częścią na codzień, pracując z pacjentami nad odzyskiwaniem sił. To są dobre adresy, gdy potrzeba wsparcia i leczenia dla Ludzkich Światów, które czują że nie udaje im się z jakiegoś powodu radzić sobie. Dla tych, którzy przyjdą mimo braku siły, bo wyciągną rękę po wsparcie w tym, aby własne siły odbudować. Którzy wiedzą że to ich życie potrzebuje przede wszystkim ich samych. Nie dzieci, koleżanek, mężów, mam, ojców, szefów czy wróżek. Którzy walczą o zdrowie i siłę - własne. Nie swoich Atlasów czy ratowników, aby mogli się dla nich spalać dalej.
Tak, dobrze czytasz - nie Ty jesteś tym dobrym adresem Atlasie. Ty masz swój świat, pamiętasz? Może nie pamietasz, a może czasem łatwiej zająć się czyimś problemem niż swoim własnym, prawda?