
Jeśli nie będzie nieszczęśliwy, będzie niegodziwy
Opis
"Karnival Eve - Serafini" to nowela fantasy young adult dla fanów "Szóstki Wron" i "Nibynocy", inspirowana francuskim teatrem cieni i mitologią romską. Jest to również retelling baśni "Le Prince Fatal et le Prince Fortuné" Jeanne-Marie Leprince de Beaumont (1711-1780).
XX-wieczny Paryż. Bulwar Zbrodni. Dominique-Serafin, pomiatany przez brata bliźniaka - przywódcę Teatru Cieni Serafinów, planuje zemstę za kradzież swojego cienia. W tajemnicy formuje armię skrytobójczych cieni - rekrutów z walk organizowanych pokątnie w teatrach należących do Serafinów. Wszystko ulega zmianie na kilka nocy przed rozpoczęciem Karnivali, gdy Etienne-Serafin składa Dominique'owi nieoczekiwaną propozycję.
Akcja noweli ma miejsce w trakcie wydarzeń opisanych w "Karnival Eve, część 1 i 2".
Dane techniczne
Liczba stron: 76
Multiformat: EPUB, MOBI, PDF
Fragmenty
"Omiótł wystudiowanym, lecz czujnym spojrzeniem wszystkich truperów i ich cienie, zazwyczaj czarne lub szare, ale dostrzegł też delikatne niczym koronka tkana ze smużek bladego dymu srebrzysto-białe eteryczne odbicia artystów z teatru Ombres blanches. Pełną delegację teatrów ombres gris i ombres noir oraz przedstawicieli Rynku Cieni. Sławne aktorki i uliczni chałturnicy tłoczyli się w jednej ciżbie.
– Wygląda oficjalnie – stwierdził na poły z rozbawieniem, na poły z rozdrażnieniem.
Nie lubił niespodzianek. A zwłaszcza niespodzianek Etienne’a. Dlaczego jego brat zwołał wszystkich Serafinów? Spojrzał ponad głowami zgromadzonych na usadowionego w ludwikowskim fotelu brata bliźniaka – swoje lustrzane odbicie. Aksamit obicia jego tronu był tak czarny, że wręcz pożerał światło. Etienne przyjął niedbałą pozę. Frak miał rozpięty, podobnie jak kilka guzików koszuli. Ale poza tym z daleka wyglądałby identycznie jak Dominique, gdyby nie dwakroć czarny cień kłębiący się za tronem. Żywa materia mroku.
To mógłbym być ja – pomyślał.
Etienne nie patrzył w jego stronę. Zdawał się nie zauważać obecności bliźniaka. Podobnie jak usadowiony po prawicy Etienne’a ojciec nie zwracał uwagi na swojego pechowego syna, Księcia bez Cienia.
Dominique szedł za Pauline. Ciżba rozstępowała się przed migotliwym płomieniem na jej dłoni. Poruszone pojawieniem się yagshi cienie tańczyły na ścianach, wydłużały się i kurczyły. Niepewne, płochliwe, żywe i dzikie. Życzliwe i drapieżne. Czyste jak łzy niewinnych oraz plugawe jak czarne dusze morderców.
Przyłapał się na poszukiwaniu jednego cienia, jednej twarzy w tłumie, próbował wychwycić jeden głos spośród chóru szeptów. A potem z bezlitosną klarownością przypomniał sobie, że przecież jej tu nie znajdzie.
Dopóki Etienne rządził Serafinami, nie było mowy by Telane przekroczyła próg Hotelu Lannion. Jego bliźniak lubował się w odbieraniu Dominique’owi wszystkiego, na czym temu zależało. Nie po to by samemu posiąść to, co bratu było drogie. Chciał jedynie by Dominique tego nie miał.
Dominique zajął swoje zwyczajowe miejsce we wnęce, którą wypełniała rzeźba rogatego fauna. Wokół niej piętrzyły się znajome, skrytobójcze cienie. Stanął tuż pod kozią bródką z marmuru, na czele oddziału najczarniejszych cieni złożonego z czterech najbardziej zaufanych Serafinów. Avril, Celestine, Frederick i Pierre-Fraincois skłonili mu się z szacunkiem. W paryskiej metropolii nawet cienie potrafiły zabić. Cienie tych czterech młodych mężczyzn, przycupnięte w rogu pokoju, wyłaniające się z pomiędzy powiewających na nocnej bryzie zasłon były ostatnim, co widzieli francuscy możni i dyplomaci, na których zlecono zamach.
Usługa była co prawda kosztowna, lecz warta swej ceny. Cieni nie powstrzymywały zamki, ściany czy straże. Raz zupełnie bezcielesne, innym razem całkiem lite, a po chwili znów rozpływające się w mrocznym powietrzu. Mordercy idealni.
Wkrótce jego oddział skrytobójców powiększy się o zwycięzców Walk Cieni. Żołnierzy, których on sam zrekrutuje, sprawdziwszy uprzednio ich zdolności na scenie. Stanie się ich generałem, a kiedy będzie miał pod sobą całe ich zastępy, całą armię – dokona przewrotu. Odzyska cień i strąci Etienne’a z tronu."
"Twarz Dominique’a była odbiciem twarzy Etienne'a widzianym w krzywym zwierciadle. Skóra Etienne’a była gładka i jędrna podczas gdy Dominique’a szorstka i kostropata, poznaczona bliznami po chorobach, które nękały go w dzieciństwie i walkach, które stoczył dorastając. Teraz ciało miał bardziej odporne, jakby znoje pechowego życia wypaliły w nim wszystko, co delikatne, odcisnęły tyle piętn ile zdołały i zostawiły go w spokoju.
Obaj bracia byli uroczni w sposób właściwy Istotom Karnivali – oleiście czarne włosy, czarne płomienie w oczach i lekko przydymiona skóra – lecz tam, gdzie Etienne w rysach zachował subtelność arystokraty – Dominique przejawiał surowość i dzikość niemalże zwierzęcą, zdobytą w najciemniejszych zaułkach Bulwaru Zbrodni. Nie dziwiło go, że Serafini wpatrują się jak urzeczeni w Etienne’a, a Dominique’a omijają wzrokiem, choć na pierwszy rzut oka w ciemnym wnętrzu komnaty obaj byli nierozróżnialni."